Deser w postaci kuleczek bez grama cukru, a w dodatku banalnie prosty w wykonaniu to hit! Rafaello nadal pozostaje naszym numerem 1 ale te kule są wręcz idealne kiedy nie chce mi się piec, a z lodówki uśmiecha się micha wczorajszej jaglanki 😉 Zamiast kaszy jaglanej można użyć ekspandowanego amarantusa jak w tych batonikach. Orzechy miały być w większych kawałkach ale miksował Filipek więc wyszła nam mąka 🙂
Dla kogo? Po roku. Jeśli pominiesz orzechy to możesz zaserwować je wcześniej. Kule są miękkie więc poradzi sobie z nimi nawet bezzębne dziecko.
Często na zdjęciach widać rączki Filipka – to nie są próby stylizacji itp tylko życie z wszechobecnym dwulatkiem 😉 Filip wdrapał się na krzesło ze swoją ukochaną (ostatnio) figurką i podkradł kulki dla siebie i Itorii (czyt. Wiktorii) 😉
- • 1 szkl ugotowanej kaszy jaglanej
- • ok 12 suszonych śliwek*
- • ok 8 fig*
- • 2 garści daktyli*
- • 1 szkl dowolnych orzechów
- • 1/2 szkl wiórków (u mnie pulpa po mleku)
- 1. Niesiarkowane śliwki, figi i daktyle zamocz w gorącej wodzie na 30min - 1h. (Wodę zlej do szklanki - po rozcieńczeniu można ją pić).
- 2. Orzechy lekko upraż na suchej patelni i zmiksuj w blenderze.
- 3. Jeśli używasz wiórków z pulpy po mleku to też je upraż na suchej patelni, żeby odparowała woda. Ciągle mieszaj drewnianą łyżką - ok 2 min.
- 4. Kasze i wymoczone owoce wrzuć do garnka i zmiksuj żyrafą - już po ok 1min otrzymasz kleistą masę. Dodaj zmielone orzechy (część możesz zostawić do obtoczenia kulek).
- 5. Formuj kule wielkości orzecha włoskiego i obtaczaj w wiórkach czy orzechach.
- Może ten opis wydaje się długi ale wykonanie jest banalnie proste!
- *Można wypróbować inne owoce, np morele czy rodzynki.
- Na zdjęciach widać też obtoczone w karobie ale dzieci tych nie chciały jeść.
- Przechowuj w lodówce do 3 dni.
Witam po świątecznej przerwie. Trochę się tu rozgościłam pod waszą nieobecność.
U nas w tym roku święta spędzone głównie w domu z marudzącym, gorączkującym i ząbkującym 10-miesięczniakiem. A że nie byłam przygotowana na spędzanie świąt w domu (czytaj:lodówka pusta a sklepy zamknięte:)) musiałam się ratować, tym co było pod ręką. Wypróbowałam czekoladki i rafaello. Rafaello pyszne, ale te czekoladki … PRZEPADŁAM. Sama zjadłam pierwszą porcję, na drugą nie mogłam się doczekać. Teraz czekam na nową dostawę oleju kokosowego i będzie powtórka. A tu jeszcze śnieżne kule do wypróbowania;)
Cześć Dorota! Współczuję i dokładnie wiem o czym mówisz bo Filip do roku bardzo źle znosił wyżynanie ząbków. Po roku szło już z górki – może u Was będzie podobnie. Szkoda, że akurat apogeum przypadło na Święta… Cieszę się, że osłodziliście sobie te ciężkie chwile 🙂 Rafaello to nasz nr 1 – Filip zjada kilka jeszcze na ciepło 😉 Polecam też batoniki amarantusowe (można dodać też daktyle), w które zamieniłam ostatnią partię śnieżnych kulek bo 3 dnia już mieliśmy ochotę na coś innego 😉 Zgniotłam je, dosypałam amarantus, rozpuszczony olej koko i zagniotłam, a potem rozplaszczyłam na blaszce i podpiekłam… Czytaj więcej »