Recenzja książki „Dlaczego dzieci jedzą śmieci?” – BLW od kuchni. Rozwój dziecka przez jedzenie.

Recenzje

Recenzja książki „Dlaczego dzieci jedzą śmieci?”

Anna Manna Poznańska poruszyła tysiące osób aby jej książka ujrzała światło dzienne. Kiedy dowiedziałam się o projekcie na portalu Polak Potrafi napisałam do Ani wiadomość. W wielkim skrócie cieszyłam się jak dziecko, że tak odważna książka trafi do polskich domów. Chcesz by dziecko jadło zdrowo, by wybierało bakalie ponad jajka z niespodzianką? W domu nie powinno być z tym problemu ale co na uroczystościach przedszkolnych, szkolnych, imprezach domowych, urodzinach w “bawialniach”? Przyznam, że coraz częściej mam wrażenie, że to walka z wiatrakami i dlatego wiążę ogromne nadzieje z tą książką bo to jedyna taka pozycja na rynku.

Bez owijania w bawełnę

„Dlaczego dzieci jedzą śmieci?” jest książką szczerą do bólu. Słyszałam już, że książka jest „za ciężka” dla małego dziecka. Przyznam, że po pierwszym czytaniu sama miałam mieszane uczucia … Zastanawiałam się jak zareaguje Filip? Zadawał mnóstwo pytań, a ja starałam się aby moje odpowiedzi pomogły mu zrozumieć czemu Lukrecja martwi się o Krzysia.

Dowiadujemy się, że Krzyś myśli tylko o słodyczach ale nie jest to jego wina bo jest uzależniony. Słowo uzależniony jest obrazowo wyjaśniony i tu można naprawdę przeprowadzić fajną rozmowę ze starszym dzieckiem, ja zmieniłam definicję tego słowa dla mojego czterolatka. Ilustracja dziecka w brzuchu mamy wywołała niesłychane zainteresowanie Finia ale opis wielosmakowych wód płodowych jest naprawdę genialny i rozwiewa większość pytań małego człowieka 😊 Motywem przewodnim książki jest fakt braku wyboru bo dzieci dostają „śmieci” na każdym kroku od dorosłych. Dzieci chcą być zdrowe ale nabierają się na kolorowe opakowania z przyciągającymi wzrok obrazkami. Jak mają mądrze wybierać jeśli dostają słodycze jeszcze w wózku?

Czy książka jest „ciężka”? Przy pierwszym czytaniu sprawia takie wrażenie ale od razu zorientujesz się co należy pominąć lub jaki komentarz dodać od siebie by Twoje dziecko faktycznie czegoś się nauczyło, a nie przestraszyło. A nauczyć może się naprawdę wiele – Ty zresztą też 😉 Dowiecie się, które kwiatki można zjadać z łąki, poznacie „prawdziwe jedzenie” i zobaczycie, że domowych zastępników sklepowych „śmieci” jest całe mnóstwo i też są słodkie! Uważam, że to pozycja obowiązkowa w każdym domu.

Dlaczego warto kupić?

  • 66 stron (!) ilustracji z tekstem + 4 strony poradnika na skrzydłach okładki
  • porusza wyobraźnię
  • poszerza słownictwo
  • zachęca do trudnych rozmów
  • edukuje całą rodzinę
  • jest odpowiednia dla maluszków (wg mnie 2,5+) z odpowiednim komentarzem rodzica i pominięciem części treści oraz dla dzieci w wieku szkolnym
  • format idealny do czytania, przyjemny papier
  • do każdego zamówienia dostajecie plakaty i kolorowanki 🙂

TU zamówisz książkę

Ania zaproponowała mi udział w stworzeniu poradnika, w którym przeczytacie dziesięć rad specjalistów o mądrym podejściu do żywienia. Rada 5. ZA MAMUSIĘ ZA TATUSIA… jest moja 🙂

Ale żeby tłumaczyć dziecku czym jest rak i pasożyty?!?

Czemu nie? Ilustracja jelit wujka Krzysia, w których mieszka potwór może odstraszyć wielu rodziców od kupna książki ale dlaczego mielibyśmy unikać tego trudnego tematu? Kiedy dotarliśmy do strony z „nowym tworem” Filip znowu zaczął zadawać masę pytań. Wytłumaczyłam, że ten potwór nie pojawi się zaraz po zjedzeniu czegoś niezdrowego. Powiedziałam, że czasem atakuje te osoby, które jedzą tylko sztuczne jedzenie bo jeśli od czasu do czasu zjemy coś niezdrowego, a nadal będziemy zjadać zupy, owsianki, brokuła, kaszę, rybę i kotleciki (wymień to co Twoje dziecko lubi) to nic nam się nie stanie. Porozmawialiśmy też o tym jak ważny jest ruch na świeżym powietrzu, przytulasy i zabawy z mamą, tatą, babcią, dziadkiem i Wiktorią 😉 Wytłumaczyłam, że im więcej się śmiejemy, tym zdrowsi jesteśmy.

Jak rozmawiać o śmieciowym jedzeniu z małym dzieckiem?

To trudny temat bo nie powinniśmy straszyć dzieci ale edukować i pozwolić na wyciąganie wniosków. Dr Katja Rowell, autorka genialnej książki na temat ekstremalnej wybiórczości pokarmowej, radzi aby jedzenie było jedzeniem. Nie ważne czy to będzie happy meal, chipsy z glutaminianem sodu czy zupa jarzynowa lub pieczona ryba z warzywami. Dr Rowell przekonuje, że dzieląc jedzenie na zdrowe i niezdrowe, prawdziwe i śmieciowe możemy sprawić, że dziecko, które woli jeść „śmieci” zbuntuje się przeciw zdrowemu. Myślę, że kluczowy jest komentarz rodzica i to z czego dzieci mogą wybierać w domu. Ten temat będę rozwijać.

Mój ukochany fragment to zarys sylwetki Pani Grażyny, która jest aktorką i reklamuje jajo z niespodzianką i inne podobne produkty, których …sama nie je. Chciałabym wydrukować sobie te dwie strony, oprawić w ramki i podarować kilku osobom 😉 Jak otworzyć oczy ludziom wierzącym w reklamy? Podaruj im tę książkę.

Ściskam,

Ania

5
Dodaj komentarz

avatar
najnowszy najstarszy oceniany
Agnes
Gość
Agnes

Super!! Ja myślę że ta książka w 80% otworzy oczy rodzicą!

Natalia
Gość
Natalia

Ja mysle,ze ta ksiazka jest przede wszystkim dla rodzicow bo to oni podaja swoim dzieciom chipsy, frytki i inne smieci.

Maciej
Gość
Maciej

Temat książki jak najbardziej wart poruszenia. Świetne ilustracje. Mnie jednak razi chaotyczność tej książki. Jest to zbiór jakby notatek i trochę oderwanych od pozostałych treści komunikatów. Momentami przypomina to zbiór memów bardziej lub mniej pasujących do siebie. Niekiedy zdania następujące po sobie brzmią jakby zostały wypowiedziane w odstępie kilku dni a ich autorka zapomniała o czym mówiła (pisała) wcześniej. Całość sprawia wrażenie dzieła niedokończonego, np. jedna z postaci opisanych w książce z wujka “magicznie” przepoczwarza się w tatę.

Izabela
Gość
Izabela

Byłam jedną z osób sponsorujących książkę i bardzo wiele sobie po niej obiecywałam. Może po części dlatego tak bardzo się zawiodłam. Grafika książki jest świetna, natomiast tekst żenujący. Chaotyczny, niegramatyczny i źle napisany, a już pisanie o osobach “odżywiających się światłem” w książce, która ma propagować racjonalne odżywianie to po prostu groteska… Niestety, nie polecam 🙁