Filip uwielbia kaszę gryczaną więc często u nas gości. Można tu kombinować z najróżniejszymi dodatkami, a zielone kaszotto powstało aby uczcić Dzień Świętego Patryka bo po 6 latach w Dublinie mam ogromny sentyment do Irlandii. Trochę skromnie wiem ale tak wyszło, że nie było czasu na wyjście do pubu czy wymyślanie zabaw z łapaniem krasnala.
Podaję 2 wersje: ekspresową z kaszą paloną i wersję z dodatkowym garnkiem na ugotowanie białej kaszy gryczanej. Prawie 2 lata temu, robiąc chlebek gryczany, odkryłam, że prażona gryka po namoczeniu pęcznieje i jest gotowa do spożycia! Zatem wystarczy kaszę dobrze umyć na sicie pod bieżącą wodą, przesypać do garnka i zalać wodą. Po ok 2 godzinach kasza jest gotowa! Bez gotowania 🙂 Teraz wystarczy ją podgrzać na patelni i gotowe.
Dla kogo? Dla maluszków rozpoczynających blw awokado kroimy w grube pasy. Dr Paul Pitchford ostrzega przed podawaniem strączków do 18mca bo do tego czasu dzieci nie wytworzyły jeszcze odpowiednich enzymów do trawienia strączków. Sama już nie wiem… Zdecydujcie sami. Ja do tej informacji dotarłam kiedy Filip miał prawie 2 lata, a soczewicę i ciecierzycę zjadał po roczku.
Zamiast strączków super będzie mięsko, ryba, jajko, a dla dzieci, które zjadają nabiał można posypać dobrym serem.
- • 1 szkl surowej kaszy gryczanej niepalonej (uprzednio namoczonej w wodzie*) LUB palonej w wersji ekspresowej 😉
- • 1 mały brokuł
- • 1/2 szkl dyni/marchewki startej na małych oczkach tarki
- • 1 mała cebula
- • 1 ząbek czosnku
- • dojrzałe awokado
- • 1/2 szkl skiełkowanej soczewicy zielonej lub świeżo ugotowanej
- • 2 szkl bulionu warzywnego/rosołu/zupy pomidorowej/(wody)* LUB 1/2 szkl w wersji ekspresowej
- • przyprawy: 1 łyżeczka słodkiej papryki, 1/2 słodkiej papryki, 1/3 kurkumy, 1/3 pieprzu czarnego, sól dla starszaków do smaku
- • 2 łyżki masła klarowanego
- Aby nie gotować kaszy gryczanej palonej wystarczy ją dobrze wymyć na sitku pod bieżącą wodą, przełożyć do garnka i zalać wodą (1 cm ponad kaszę). Po około 2 godzinach kasza napęcznieje i wystarczy ją już tylko podgrzać na patelni 🙂 [Jeśli nie wchłonie całej wody to nadmiar trzeba odlać).
- Wstaw wodę na brokuła, podziel go na różyczki i ugotuj go al dente. Cebulę pokrój drobniutko, czosnek przeciśnij przez praskę. Awokado pokrój w kostkę i skrop cytryną, żeby nie poszarzało. Na patelni rozgrzej masło klarowane i dodaj cebulę i czosnek - zeszklij. Dodaj startą dynię i skiełkowaną soczewicę - duś przez 3 min pod pokrywką. Wsyp kaszę gryczną paloną i wymieszaj. Dodaj przyprawy. Wrzuć małe różyczki brokuła i awokado. Wymieszaj. Udekoruj np lubczykiem czy natką pietruszki.
- Kaszę ugotuj w bulionie/rosole/zupie pomidorowej lub wodzie. Potem postępuj tak samo jak w pkt 1 🙂 Aha jeśli nie masz skiełkowanej soczewicy (po namoczeniu przesypujesz ją do słoika i kiełkujesz 12h - instrukcja na blogu) ugotuj ją - ok 20min.
- Można serwować z kurczakiem itp Dziecko powyżej 12m może już jeść pieczarki, które tu świetnie pasują - dodaj je do zeszklonej cebuli. Następnym razem chcę jeszcze zrobić sos czosnkowy.
- *Z wodą nie będzie już tak smacznie...
Tez niedawno doczytalam o tym,ze straczki powinno sie podawac po 18 miesiącu. Wyjasnilo mi sie dzieki temu dlaczego moj syn nie chcial sie tknac niczego w czym straczki byly do jakiegos 16-17 miesiaca:) fajny blog by the way;)
Jak tak teraz o tym myślę to strączki wprowadziłam chyba około 14 mca ale od razu były hitem i syn się w nich rozkochał. Przy kolejnym dzieciątku będę wiedziała chyba już wszystko 😉
Dziękuję Agata 🙂
Ojej a mój synek fasolkę szparagową zjada jak szalony od jakiegoś 8. m.ż.. Teraz ma 11 mies. i już dawno zapoznał się ze smakiem soczewicy, cicierzycy, zielonego groszku (w zupie krem) i czerwonej fasolki (w pastach na kanapki). Nie zauważyłam żadnych problemów z brzuszkiem po tych potrawach. Swoją drogą próbowałam znaleść w internetach informację kim jest ów dr Pitchford, oprócz tego że jest autorem swojej książki. I nie udało mi się znaleść niestety. Wiadomo doktorem czego jest? Jaki uniwersytet kończył? Jaki kierunek? Czy jest lekarzem? Nie mam zaufania do “autorytetów” medycznych parających się medycyną chińską, ajurvedą i tego typu sprawami…
Jeśli dziecku smakuje, nic mu po tym nie dolega, to ja bym się nie martwiła. Dawniej matki same testowały, nie było takiego dostępu do teorii naukowców i pseudonaukowców.